OGŁOSZENIA PARAFIALNE

>> Jeśli nie jesteś czegoś pewien, a odpowiedzi na Twoje pytanie nie znalazłeś w dziale FAQ, pisz pod Pytaniami i prośbami.

czwartek, 14 lutego 2013

Nowe rozdziały [016]

Nowe rozdziały [016]
31.01-14.02

*
"Gdy wracała z łazienki, czuła na sobie wzrok kilku wałęsających się bez celu uczniów płci męskiej. Właściwie to czuła go na swoim tyłku w przykrótkawej spódniczce. Na dodatek zapomniała butów i biegła przez korytarz w wełnianych kapciach z wielkimi różowymi pomponami. Co rusz czuła, jak powietrze, wywołane ucieczką od wścibskich oczu, podrzuca czarny materiał w górę. Zgrzytała zębami i przeklinała na Julie. [...] Gabriel uścisnął pomarszczoną dłoń siwego staruszka i skłonił głowę:
- Zdrawstwujtie - powiedział szybko z rosyjskim zaśpiewem. Nikt dokładnie nie zna lokalizacji Durmstrangu, jednak mówi się tam po rosyjsku, a Gabryś, jako wychowanek Syberii był zmuszony do nauczenia się tego języka. Dlatego też czasem mówiąc po angielsku zajeżdżał obcym akcentem. Na twarzy staruszka odbiło się zdziwienie pomieszane z radością. Nie mógł się spodziewać, że ktoś powita go w jego ojczystym języku."
 ***

"zrozumienie słów, które przekazał mi kiedyś Roshi. Doto naprawdę kochał naszą matkę… Ocknęłam się nie chcąc szukać kolejnych nazwisk i symboli. Nie miałam na to czasu i po prostu tego nie chciałam… Pchnęłam wielkie wrota, zużywając przy okazji sporo siły. Do moich uszu doleciał odgłos dawno nieoliwionych zawiasów. Weszłam do środka. Drzwi się za mną zamknęły, a ja nadal obolała, zmęczona i zziębnięta stałam w tej samej pozycji. Przede mną rozpościerał się piękny widok. Obszerna komnata tonęła w ciemnościach, a widziałam coś jedynie dzięki świecom. Wszystko było tu zrobione z lodu. Ściany, podłoga, tron, który znajdował się jakieś dwadzieścia metrów ode mnie. Sople zwisające z sufitu lśniły i odbijały promienie tworząc czarujący, zapierający dech w piersiach krajobraz. Lecz nawet dzięki temu nie widziałam za wiele. Nie czułam chakry mojego wroga, nie czułam nic.

Zaraz się spotkamy, zaraz się spotkamy, czekaaam!

Ruszyłam do przodu, w każdej chwili gotowa do ataku, jak i obrony. Czujnie rozglądałam się na boki. Ślizgałam się po nawierzchni nie będąc pewna swych kroków. Już tuż tuż… Naszły mnie wątpliwości. Czułam się jak małe dziecko, pozostawione na pastwę losu, ponieważ zgubiło mamusię. Prawdę mówiąc to prawda, lecz daleko mi do dziecka, a bliżej do dorosłej kobiety. Nie zmieniało to jednak faktu uderzającego we mnie strachu. Wiesz, gdzie jestem? Tego pytania nie potrafiłam już zignorować. Wiesz?

- Tutaj!"
***

Na horyzoncie pojawiła się kolejna złota czupryna. Tym razem jednak moje oczy zabłysły niebezpiecznie i już po chwili Kin leżał obok krzesła, na którym siedziałam. Dokładnie – leżał… z twarzą przy podłodze. Jakim cudem? Otóż wiedząc, że wstanie z miejsca mogło się skończyć tragicznie w skutkach, użyłam magii co by tu tego debila ściągnąć.
-Ayuś?
-Kin~!
Tak! Oto wspaniały, słodki i dźwięczny głos Ayi! Złowrogi głos… Już się miałam wydrzeć na tego debila, kiedy w powietrzu obok nas pojawił się płomień. Zielony płomień. A w płomieniu pojawiła się kartka. Materiał opadł na ziemię lekko przypalony, a samo „światełko” zniknęło. Oczy moje i Kin’a rozszerzyły się. Natychmiast wytrzeźwiałam. Natsu już miał chwycić „to coś”, ale uprzedziłam go i z lekko drżącymi rękami rozłożyłam kartkę. List, a raczej wiadomość, przeraził mnie. A raczej jego treść zapisana eleganckim, czarnym atramentem. Z każdym słowem w moich oczach było coraz więcej szoku. Kiedy dotarłam do końca… spuściłam głowę, a grzywka opadła mi na oczy. Kin wyciągnął mi list z ręki i również przeczytał. Jego reakcja była podobna. Dotąd wesoły uśmiech zniknął. Chwyciłam go za rękaw nawet nie podnosząc głowy. Ten popatrzył na mnie zbolałym wzrokiem. Mruknął coś, że musimy na pewien czas wyjść i skierował się do wyjścia. Nie puszczałam go nawet na chwilę. Mia chciała coś zrobić, powiedzieć, ale widząc wzrok blondyna zrezygnowała. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Kin upuścił gdzieś kartkę. Nie martwiłam się o to, bo wiedziałam, że i tak spłonie. 
***

"Wszystko przemija, nic nie jest wieczne. Ludzie odchodzą, by już nigdy nie powrócić. Zostają po nich tylko nagrobki, które za każdym razem gdy na nie patrzę przypominają mi o was. Nie da się zapomnieć waszych twarzy, wymazać wspomnień. Nie byliście epizodem w moim życiu, lecz jego dużą częścią. Tęsknię za wami każdego dnia. Choć ciebie Kin znałem dość krótko, naprawdę byłaś dla mnie siostrą, o której zawsze marzyłem. Spełniłaś wszystkie moje wymagania, a uwierz, że poprzeczkę ustawiłem dość wysoko.

Shen... od zawsze byliśmy razem. Wychowywaliśmy się obok siebie. Ramię w ramię kroczyliśmy przez życie. Uwierzysz, że nadal pamiętam słowa, które wypowiedziałeś w Konoha? Mówiłeś je chyba do siebie, ale stałem obok, a takiego monologu nie sposób przepuścić wolno..." 
***

"Nikt nie wybiera sobie talentów, rodziców i przeszłości.
Te trzy rzeczy warunkują twoje życie.
Gdy sobie to uświadomisz, nagle zdajesz sobie sprawę,
że wiele rzeczy od ciebie nie zależy,
że jesteś bezbronny wobec tych czynników." 
***

"Mimo silnego zimowego słońca na dworze panował przeszywający chłód.
Hermiona i Draco poruszali się niespiesznym krokiem w kierunku wioski Hogsmeade z zamiarem zakupienia niezbędnych przedmiotów: napoje, przekąski i tysiące wesołych ozdób. Jeśli mają zrobić mugolskiego Sylwestra, nie może być mowy o jakichkolwiek czarach. Jedyną magią dzisiejszej nocy powinna być atmosfera, którą razem stworzą.
Dziewczyna owinęła się szczelniej szalikiem, aby zatrzymać przy sobie cenne o tej porze roku ciepło. Czuła się odrobinę skrępowana towarzystwem Dracona i przez całą drogę wymyślała wymówkę, w razie gdyby ktoś zapytał, co tu robią. No - przecież oficjalnie Hogwart jest zamknięty, a Hermiona i Draco wciąż pozostają wrogami."
***

"Byłam niczym ninja. Dosłownie. Biegłam prawie po ścianach i na każdym zakręcie rozglądałam się za potencjalnym zagrożeniem: Pani Norris, Huncwoci, Filch, Huncwoli. Na przykład teraz, kiedy mijałam woźnego…
CO?! Mijałam woźnego?!
Może mnie nie zauważył?
Kogo ja chcę oszukać?! Przecież nie każdej nocy spotyka się, biegającą w samym ręczniku uczennice.
[...] — Ty! Mam cię! Zaraz… Jesteś chłopakiem. Przecież byłeś dziewczynką. W mokrym ręczniku. Dlaczego jesteś ubrany?! Czego nie jesteś dziewczynką w mokrym ręczniku?!" 
***

"- Ty chyba sama nie wiesz co mówisz, Evans! Myślisz, że Voldemort chce dopaść tylko ciebie i twoją rodzinę? Że wszyscy inni są bezpieczni i o nic się nie muszą martwić? Mylisz się – powiedział James dobitnie. Lily była zaskoczona jego ostrym tonem. – Nawet nie wiesz, ilu członków rodziny już straciłem, bo woleli zginąć, niż dołączyć do Śmierciożerców. A to dopiero początek, bo prawdziwa wojna się nawet jeszcze nie zaczęła. Czarodzieje zaczynają się zwracać przeciwko sobie, praktycznie nikomu nie można ufać. Jak myślisz, czemu Syriusz mieszka u mnie? Bo gdyby wrócił do siebie, jego rodzina byłaby pierwsza, żeby go wydać Voldemortowi. Wszyscy mamy problemy…
Lily zrobiło się bardzo głupio. Wiedziała, że James ma rację.
- Przepraszam – wymamrotała w końcu. – Trochę mnie poniosło." 
***

Rozdział 7, czyli "Oskarżenia"
 "- Severus! Harry! – powiedział głośnym, acz opanowanym tonem Dumbledore, a obaj mężczyźni ucichli, jednak palce Harry’ego wciąż zaciskały się na ramieniu Hermiony.
- Dyrektorze, naprawdę musi to być akurat Snape?!
- PROFESOR Snape, Harry!
- Taki z niego profesor, jak ze mnie wróżbita! – warknął cicho Harry, wbijając palce w ciało przyjaciółki. Odwrócił wzrok od starca. "

***
"Gdyby ktoś znienacka wszedł do gabinetu byłego Mistrza Eliksirów, mógłby odnieść mylne wrażenie, że jest świadkiem sceny wyciętej wprost z mugolskiego filmu grozy. Główny bohater w akcie desperacji, spowodowanej zbyt słoną zupą, celuje naładowanym i odbezpieczonym rewolwerem w swoją głowę. Oddaje strzał. Rozlega się odgłos dziurawionego mózgu, łudząco podobny do dźwięku mokrych szmat spadających na podłogę. Zgon w samotności, naprawdę przykre."
***

"Dobranoc mój aniele, czas zamknąć oczy,
I zostaw swe pytania na inny dzień.
Myślę, że wiem, o co chcesz mnie zapytać.
Myślę, że wiesz, co próbuje powiedzieć.

Obiecałam, że nigdy Cię nie opuszczę,
I powinnaś zawsze to wiedzieć
Gdziekolwiek pójdziesz
Nieważne gdzie jesteś
Nigdy nie będę daleko…

Patrzyłam na nich, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Zostawiłam swe pytania na inny dzień. Nie miałaś pojęcia, o co chciałam zapytać oraz co próbowałam powiedzieć. Obiecałaś i zawiodłaś, zostawiłaś mnie. Jesteś daleko mamo. Nawet nie wiesz, jak bardzo daleko… "
***

"– Jest jak zaraza – stwierdził nadzwyczaj spokojnie, a Uchiha był pewien, że takiego komplementu nie chciałaby usłyszeć żadna kobieta. – Myślisz, że ciebie to nie dotyczy, więc pozwalasz na wszystko. Nie interesujesz się. Raz się pojawia, raz znika. Znalazła sobie tyle ofiar... Początkowo tego nie widzisz, a potem wierzysz, że nie będziesz następny. Sam nie wiem, kto był pierwszy... Jej się nie kocha! O niej się myśli z chęcią mordu, wspominając wszystko, co robi. Tak! Nienawidzisz ją, ale jednocześnie masz ochotę zabić każdego, kto źle o niej powie. Każdego, kto choć myśli o tym, by ją skrzywdzić. A przecież ona nie ma w sobie nic niezwykłego..."
***

"Wszystko już prawie wróciło do normy, kiedy – jak zwykle ostatnio- wydarzyło się coś totalnie niespodziewanego.
Patrząc przez pryzmat czasu wyglądało to dokładnie tak, jakby bohaterowie jednego filmu wkroczyli do drugiego, całkiem innego, tworząc z tego jakieś dziwne sci-fi. W pierwszym momencie każdy był w szoku; nie wiedzieliśmy, co się właściwie stało.Otrzeźwienie nadeszło z chwilą, kiedy zobaczyliśmy, co mamy przed sobą. Oni nie wiedzieli. Ja i Thor tak." 
 ***

"Kate zaklęła paskudnie, gdy stało się to czego się obawiała. Stary i o Merlinie jedyny mop, którego dał im Filch zakończył swój żywot, w trakcie walki z niezidentyfikowaną substancją. Katherine Grey postanowiła, że chce przebrnąć przez resztę swojego życia, bez informacji czym jest to coś na podłodze.
(...)
Właśnie wtedy w okno pokoju wspólnego zastukała sowa. Kate tępo wpatrywała się w ptaka, zastanawiając się czy przypadkiem nie zasnęła, a to jest jeden z tych durnych koszmarów, które tak często miewała. Podeszła do okna i otworzyła je, pozwalając, by ptak wleciał do środka. Spojrzała na sowę z nienawiścią i wzięła list, który trzymała w dziobie. No cóż, puchacz na pewno nie zasłużył sobie na tak zimne zachowanie, ale jego właściciel - bez wątpienia. James zamknął okno za wylatującą sową i spojrzał na Kate pytającym wzrokiem. Ta tylko odwróciła kopertę, by zobaczyć na niej znajomą pieczęć. Podniosła wzrok na przyjaciół.
- Pójdę już do dormitorium. Jestem strasznie zmęczona." 
***

Następne nowe rozdziały- ok. 28.02

6 komentarzy:

  1. Chciałabym powiadomić o błędzie... "Rozdział 7, czyli oskarżenia " to nie jest nazwa mojego rozdziału. Prawidłowa nazwa to " XIV Gabinet, paczka i stan nieważkości ". Link dobry, fragment (dziewiąty od góry) dobry, jedynie tytuł zły ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, już poprawione. Śpiesząc się pomieszałam Twoje zgłoszenie z innym. :)

      Usuń
  2. Witam, jestem jedną z współautorek Spisu FanFiction o Naruto, z którym wasz blog współpracuje.
    Organizujemy konkurs i chciałabym poprosić o umieszczenie buttonu konkursu na blogu lub po prostu o zamieszczenie informacji gdzieś u was.
    http://2.bp.blogspot.com/-FO_DXrD2upY/USDbMyQW2lI/AAAAAAAAAQ0/F7L4XWjWEKs/s400/ss3.jpg
    Będę bardzo wdzięczna. :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. [Spam] Szabloniarnie powstaja po to, aby pomóc nam w wizualizacji bloga, często sami nie potrafimy sobie poradzić z grafiką, więc prosimy o pomoc. Ocenialnie natomiast naprowadzić nas mają do polepszenia swojego bloga i podpowiedzieć, co zmienić, aby było lepiej. Blogi prywatne mają różną tematykę, ale to samo na celu - umilić nam czas, na czytaniu bądź możliwości zobaczenia zdjęć, czy innych tego typu rzeczy. Jednak spisy i katalogi służą nam najbardziej, gdyż to one łączą w sobie wszystkie te strony i umożliwiają łatwiejszy dostęp do nich.
    Tak więc dołącz... Serdecznie zapraszam na nowo powstały spis blogów: www.kidzuita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania! :) this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy