Nowe rozdziały [010]
2.11-9.11
*
Rozdział 1
" - Springsteen, pozbawiłaś mnie zabawy – jęknął niezadowolony Malfoy. Podeszła bliżej niego, wciąż celując prosto w jego serce. – I co niby zrobisz? Zabijesz mnie?
Dziewczyna prychnęła.
- Nie. Nie zabiła cię Hermiona, to i ja cię nie zabiję – mruknęła cicho. – Ale może potraktuję cię tak, jak ty potraktowałeś wczoraj Pottera? A może zrobię z tobą to, co chciałeś zrobić z Weasley? - wyliczała na głos propozycje. – Co wybierasz paniczu Malfoy? – warknęła, przyciskając różdżkę do jego piersi. – Chcesz się ciąć czy wyjść pobity i zhańbiony z tej klasy?
Na twarzy Dracona malował się prawdziwy strach. Podciągnęła rękaw jego koszuli, wciąż mierząc w niego różdżką. Spojrzała na lewe ramię.
- A więc jednak? – Prychnęła. – Żałosne. Myślałam, że Czarny Pan wybiera tylko ludzi, którzy niczego się nie boją. A tu proszę, takie zaskoczenie – sarknęła z uśmieszkiem. – Powiedz, Malfoy, czyżby już nie miał tylu porządnych sprzymierzeńców, że wybiera takich tchórzy? – Zaśmiała się złowieszczo, mocniej wbijając mu różdżkę w pierś. Mierzyła go wzrokiem pełnym pogardy, w końcu opuściła różdżkę i westchnęła. Tym razem twarz Ślizgona zdobił wyraz ulgi. – Tym razem – podjęła – tym razem będziesz miał szczęście – mruknęła lakonicznie. Jednak, kiedy chłopak chciał odejść, zamachnęła się i wymierzyła mu siarczystego prawego sierpowego, którego nauczyła się od któregoś ze swoich braci."
" - Springsteen, pozbawiłaś mnie zabawy – jęknął niezadowolony Malfoy. Podeszła bliżej niego, wciąż celując prosto w jego serce. – I co niby zrobisz? Zabijesz mnie?
Dziewczyna prychnęła.
- Nie. Nie zabiła cię Hermiona, to i ja cię nie zabiję – mruknęła cicho. – Ale może potraktuję cię tak, jak ty potraktowałeś wczoraj Pottera? A może zrobię z tobą to, co chciałeś zrobić z Weasley? - wyliczała na głos propozycje. – Co wybierasz paniczu Malfoy? – warknęła, przyciskając różdżkę do jego piersi. – Chcesz się ciąć czy wyjść pobity i zhańbiony z tej klasy?
Na twarzy Dracona malował się prawdziwy strach. Podciągnęła rękaw jego koszuli, wciąż mierząc w niego różdżką. Spojrzała na lewe ramię.
- A więc jednak? – Prychnęła. – Żałosne. Myślałam, że Czarny Pan wybiera tylko ludzi, którzy niczego się nie boją. A tu proszę, takie zaskoczenie – sarknęła z uśmieszkiem. – Powiedz, Malfoy, czyżby już nie miał tylu porządnych sprzymierzeńców, że wybiera takich tchórzy? – Zaśmiała się złowieszczo, mocniej wbijając mu różdżkę w pierś. Mierzyła go wzrokiem pełnym pogardy, w końcu opuściła różdżkę i westchnęła. Tym razem twarz Ślizgona zdobił wyraz ulgi. – Tym razem – podjęła – tym razem będziesz miał szczęście – mruknęła lakonicznie. Jednak, kiedy chłopak chciał odejść, zamachnęła się i wymierzyła mu siarczystego prawego sierpowego, którego nauczyła się od któregoś ze swoich braci."
***
" - Hmm.. Czumu mam wrażenie, że mnie nie lubisz? – zapytał chłopak.
- Bo tak właśnie jest.
- Ale co ja ci takiego zrobiłem?! – wykrzyknął lekko zadziwiony.
-
Naprawdę nie wiesz? Od rozpoczęcia roku szkolnego minęło zaledwie dwa
tygodnie, a ty i twoi kumple już zdążyliście dosypać mi proszku na
kichanie do soku dyniowego, wrzucić coś do mojego kociołka na
eliksirach, przez co jego zawartość prawie wybuchła mi w twarz, no i nie
myśl, że zapomniałam, jak chcieliście podpalić mi włosy na zaklęciach! –
zaczęła krzyczeć. Chłopak lekko uśmiechnął się pod nosem."
***
"- Musiałam sprawdzić, czy to, co mówił o tobie Itachi jest prawdą – ten
znudzony ton był nie do zniesienia, lecz nawet nie zwróciłam na niego
specjalnie uwagi, co zrobiłabym oczywiście w normalnych warunkach, ale
tym momencie już wszystko przewróciło się górą do dołu. Nic nie
rozumiem, znowu! Kurwica mnie zaraz strzeli. Czego jeszcze się dziś
dowiem?! - Tak też radę ci, abyś usiadła spokojne - wskazała ręką na
kanapę - i poczekała na mnie chwilkę.
Zirytowana do granic możliwości klapnęłam na sofę, bo nic innego zrobić nie mogłam, a z tą kobietą muszę pogadać o, o tym wszystkim. Ona zna Itachi'ego, mamę, a co lepsze mnie również. Skąd? Pojęcia bladego nie mam. Do tego nadal nie wyszłam z szoku, w jaki mnie wprawiła. Musi być cholernie potężna, jeśli złamała moje genjutsu. Żeby było śmieszniej, powiedziała, że radzi sobie z iluzją Itachi'ego. Kim ona jest w takim razie? Nie słyszałam o człowieku, który byłby do tego zdolny. Kolejna rzecz, która mnie irytuje to to, że kunoichi zwraca się do mnie, jak do dziecka. Czy ja kurna wyglądam, na osobę, która nie wie, co robi?"
Zirytowana do granic możliwości klapnęłam na sofę, bo nic innego zrobić nie mogłam, a z tą kobietą muszę pogadać o, o tym wszystkim. Ona zna Itachi'ego, mamę, a co lepsze mnie również. Skąd? Pojęcia bladego nie mam. Do tego nadal nie wyszłam z szoku, w jaki mnie wprawiła. Musi być cholernie potężna, jeśli złamała moje genjutsu. Żeby było śmieszniej, powiedziała, że radzi sobie z iluzją Itachi'ego. Kim ona jest w takim razie? Nie słyszałam o człowieku, który byłby do tego zdolny. Kolejna rzecz, która mnie irytuje to to, że kunoichi zwraca się do mnie, jak do dziecka. Czy ja kurna wyglądam, na osobę, która nie wie, co robi?"
***
"Stało się. Wszystko jakby działo się w zwolnionym tempie. Potter wyciąga
rękę, łapie znicza i w tym samym momencie dostaje w głowę dwoma
tłuczkami. Stadion wypełniły przerażone krzyki, a mi udało się
skoncentrować i wyciągnąć różdżkę.
— Obturatio.
Nie wiem czy go uratowałam. Zemdlałam."
— Obturatio.
Nie wiem czy go uratowałam. Zemdlałam."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz